niedziela, 20 marca 2011

FAZA II - DZIEN 4 - (W)

RANEK :
Udaje ,że wczorajszego wieczoru nie bylo (co jest trudne, bo nie żyję.. ). Wiem, ze jezeli bede w kolko powtarzac sobie, ze zwalilam, probowac 'uratowac' to dzisiejsza glodowka (glupota), albo wyliczac ile kalorii spozylam, predzej czy pozniej stwierdze,ze nic nie ma sensu i polece do sklepu po słodki zapasik.. Dlatego wstałam (ledwo), ale za to gotowa do dalszej walki i z kawą na dobry poczatek dnia! Niepokoi mnie jedynie to, ze ciagle nie umiem panowac nad silna wolą .Przeciez nie bede mogla omijac imprez lub spotkan do konca zycia :(

POPOŁUDNIE / WIECZÓR:
Jakos dozyłam konca tego dnia.. Za mną resztki z tygodnia czyli odgrzana ryba z warzywami. Potem sałatka z tunczyka, ogorka, pomidora i mozarelli. Uf.. juz prawie nie pamietam, ze wczoraj nazarłam sie jak swinia. Nigdy wiecej!

1 komentarz:

  1. Hmm ja udaję że całego weekendu nie było. Świadomie odpuściłam - wczoraj byłam a ur. chrześnicy, piłam alko i normalni jadłam- zawsze im wszystkiego odmawiam w końcu się obrażą. Ale to był ostatni raz! Ważniejsze jest dla mnie pozbycie się balastu. Z resztą nie chciałam się tłumaczyć że dieta bo co rok tak mówię i efektów nie widać. Mam już dość tłumaczenia się i wysłuchiwania "tak a co robisz, co to za dieta, a ruszasz się bo bez ruchu....." bla b bla. Wolę nikomu nic nie mówić. Na razie żadnych iprez na horyzoncie nie widać więc jest plus, a później szkoda mi będzie przejebać cały trud więc nie będzie mnie nic kusiło. Ale się rozpisałam :D No żarcie i alko nie mogą mną rządzić! O!

    OdpowiedzUsuń