czwartek, 31 marca 2011

DZIEN 20

Disiejsza noc na szczescie lepsza :) Gardło dalej wygląda nie za dobrze ,ale za to juz tak bardzo nie boli. Kregosłup przechodzi. Nie czuje też już zgagi i kwasnego posmaku. Nie wiem czy to zasługa ogromnej ilosci warzyw, wprowadzenia owoców czy też ćwiczen ale czuje sie swiezo i mam duzo enegrii :))
Dziś przed pracą - jabłko.
Po pracy pózne sniadanie- bułeczka dukana, serek bialy + warzywa + kawa zbożowa.
Obiad- kalafior w białkach z ziołami + sałatka z warzyw i jogurtu + biała herbata.
Deser- jabłko x2

środa, 30 marca 2011

DZIEN 19 (całej diety)

Samopoczucie dalej nie najlepsze. Infekcja gardla nie daje mi spac, a bole kregoslupa i zmeczenie utrudniaja mi prace w dzień.
Sniadanie : buleczka dukana , szynka, sałata, pomidor, ogórek, cebulka, kawa.
Obiad: kalafior, 3 nugettsy z kurczaka, sałata z jogurtem.
+ 2 jabłka.
Brakowało mi owoców. Wiem, ze mialam je wprowadzic- 1 porcja na dzien, ale to one ratowały dzis moje wysuszone gardło w czasie pracy i na uczelni. Moze moja zmodyfikowana dieta nie da juz takich efektow ale dobrze mi z nią. Wiem, ze teraz w razie checi na słodkie pozwole sobie na owoc nie na czekoladę, a to chyba lepsze niz nic ;) No i obowiazkowo bieganie 2-3 dni w tygodniu jak tylko wroce do formy.

***

Już po kolacji ( resztka porannej bułeczki dukana z szynką i warzywami). Byłam dziś na spacerze, co dało mi sporo energi. Stwierdziłam,ze czas zadbac o siebie w kazdym aspekcie, dlatego jezeli chce miec piekna figure na czerwiec nie mam co rozkladac rąk i czekać - musze działać. Postanowilam ze obowiazkowo codziennie cwiczenia na kregosłup (zajmuja 10-15 min, a pomagaja odrazu-szczegolnie w moim obecnym stanie) + cwiczenia na uda i posladki (moj najwiekszy problem) co drugi dzień. Nigdy nie mialam duzej motywacji do cwiczen) czasem potrafilam cwiczyc 2h obiecujac sobie ze tak codziennie ,a na drugi dzien juz mi sie nie chciało. Dlatego zaczynam malymi kroczkami ale za to systematycznie.

wtorek, 29 marca 2011

FAZA II - DZIEN 13 - (W)

Dzień 13 fazy drugiej i chyba niestety pechowy!. Licząc z pierwszym etapem na dukanie jestem niecały miesiąc. Poza pierwszymi dniami na nic nie narzekałam. Niestety dziś obudziłam się z bólem gardła, kwaśnym posmakiem i szarym osadem w jamie ustnej. Obawiam się,ze dopadło mnie zakwaszenie :/// Sama niewiem co robic. Nie chce przerywac diety, jednak powaznie zastanawiam się nad jej modyfikacją. Boję sięze infekcja moze sie rozwinąc a obecnie jestem w miejscu gdzie nie mam dostepu do lekarza, wiec nie chce ryzykować. Po przespaniu całego dnia (naszczęscie dzis wolne od pracy + odpuscilam sobi uniwersytet), ból i zmeczenie nie ustepuje, ale postaram sie zaraz zwlec do sklepu po spory zapas warzyw. Zastanawiam sie czy nie mogłabym tez wprowadzic małej ilosci owoców. W koncu musze sie czyms odkwasić, wiec co pozostaje mi do jedzenia? Jestem zła ze musze przerwac diete, ale z drugiej strony moze uformuję ją w sposob bezpieczny i zdrowy dla mojego organizmu. Pociesza mnie tez fakt ze jest o niebo lepiej niż było przed Dukanem. Nie mowie juz o zmianach fizycznych , ale o tym, ze zrozumiałam jak wazna jest przemyslana dieta. Pamietam dni, gdy potrafilam zjesc biale pieczywo z dzemem, potem drozdzowke, pizze na obiad i ciastka na podwieczorek. Teraz wiem, ze jakkolwiek zmienie diete Dukana nie oznacza to przerwania mojej walki.

Postanowiłam zwiększyc ilosc warzyw w stosunku do samych protein. Mysle ze pozwole sobie na jeden owoc dziennie, przynajmniej przez okres 'odkwaszania'. Nie zamierzam wracac do pizzy, bialego pieczywa i makaronu. Dalej chce spozywac duzo białka ale z umiarem. Do tej pory ciagle tylko mowilam ze powinnam ograniczyc zółtka i kawę- teraz pora wprowadzic to w zycie.

poniedziałek, 28 marca 2011

FAZA II - DZIEN 12 - (W)

Dziś znów powrot do szarej (dosłownie) rzeczywistości. Po raz kolejny na pierwszy posiłek pogłam sobie pozwolic dopiero o 15. Nie lubie tego, bo potem ciągle jestem glodna i probuje 'nadrobic zaległosci' rannego głodu. No ale nic, zrobiłam sobie dziś rybke na patelni w jajecznej panierce, polaną jogurtem ze swieza cebulką i pomidorami. Pycha!
Potem w koncu zebralam sie zeby chwilke pocwiczyć. Teraz jem resztkę serka wiejskiego z pomidorem i probuje wszystkimi siłami skupic sie na nauce, ale jak widzicie w ostetecznosci wyladowałam na blogu ;) Chyba na dzis wszystko sobie odpuszczę i albo pójde biegac, albo poloze sie spać (niestety chyba bardziej prawdopodobne).

niedziela, 27 marca 2011

FAZA II - DZIEŃ 11 (W)

RANEK:
Pózna pobudka. Pózne sniadanie.. Dziś warzywa wracają do gry, wiec przyrzadziłam moje ukochane bułeczki z mikrofali z białym serkiem, swieza cebulką i pomidorami. Plus kawa (która jest moim kolejnym nawykiem i którą ostatnio ze względu na serce i celulit staram się ograniczyć).
Nie mam pomysłu na obiad. Ostatnio same piersi z kurczaka przeplatane z filetami z ryby. Nie jestem dobra w przyrządzaniu zup , pozatym tęsknie za makaronem i ryżem. Muszę porządnie rozglądnąc sie za jakąs łatwą i smaczną alternatywą.

POPOŁUDNIE/WIECZÓR:
Obiad-nalesnik na słono, z szynką i warzywami. Potem niestety swietowanie urodzin wspolokatorki = małe grzeszki. Ale nie bylo zle, wiem ze dieta to dieta. Niestety daleko mi do osoby ktora potrafi pol roku wytrwac bez slodyczy a tym bardziej rzucic je z dnia na dzien. Odkąd jestem na dukanie i tak jest o wiele lepiej, dawniej moim zwyczajem byla paczka ciastek lub jakis batonik dziennie.. nie mowiac o czekoladzie. Teraz od miesiaca, nie liczac kawowego likieru alkoholowego nie tknelam nic ze sklepowych slodyczy. Jak juz- to mus kawowy lub kakaowy z 'dukanowskich' produktow. Daze do tego by uwolnic sie od slodkiego uzaleznienia. Ale wszytsko małymi kroczkami. Ciesze się ,ze w tej diecie w razie napadu glodu mogę czyms wybrnac- w najgorszym razie sprobuje zapchac sie serkiem i jajkami lub zrobic dukanowa nutelle. To o wiele lepsze rozwiazanie niz dotychczasowy napad na sklep o 1 w nocy i zjadanie 2 pizzy, a potem płacz i przerywanie diety. Tej diety obiecuje nie spieprzyc tak jak to zrobilam ze swoim ciałem. Musi sie udac! :)

FAZA II - DZIEN 10 - (P)


RANEK/WIECZÓR
Zawsze po pierwszej fazie jakiegokolwiek odchudzania opadał  u mnie zapał, siegałam po ciastko, potem po dwa i tak nabawiałam się efektu jojo. Niestety ten ciezki okres nadszedł i teraz :( Ale tym razem mam zamiar rozegrac to zupełnie inaczej. Jestem na Dukanie- nie mam zamiaru zepsuć mojej miesiecznej walki napadem na sklep ze slodyczami. Owszem wczoraj bylo ciezko- kolejny weekend=kolejna okazja do przekąsek i alkoholu. Skusilam sie na kieliszek likieru kawowego do ktorego mam straszną słabośc, ale puszczam to w niepamięc i walczę dalej. Niestety ciągły apetyt mi w tym nie pomaga, jednak obiecałam sobie chociazby niewiem co, sięgac jedynie po proteiny, nie produkty zakazane. Tak wiec od rana zapycham się jajecznicą, jajkiem na miekko, szynką, serkami, rybą i herbatą. Nie jest źle, wiem ze jem duzo, jednak ciągle czuje ,ze jestem w grze. Wiem, ze stosując zwykle odchudzanie siedzialabym teraz nad 5 batoniekiem i wypłakiwała wyrzuty sumienia. To, ze dalej sie trzymam i mimo małych grzeszków nie porzucam diety bardzo podnosi mnie na duchu.. Do wakacji 3 miesiące, tluszczyk zwisa dalej jednak po niecałym miesiacu diety białkowej, codziennego masażu i biegania od czasu do czasu widzę znaczą poprawę. Cellulit się zmniejsza- dawniej widać go już było gołym okiem, teraz muszę "ścisnąc" kawałek skóry, żeby go zobaczyć. Pozatym chociaż jem duzo (w ostatnich dniach) przez co dalej mam spory brzuszek, to nie wyglada on na wielkie zwaly tluszczu jak dawniej. Skóra jest gladka, bardziej elastyczna. Nie odczuwam tez zadnych niepokojących objawów. W maju będę robić badania kontrolnę, wiec zobaczę jak dieta wpłyneła na mnie "od srodka". A poki co jem zdrowo i czekam ,az fala obzarstwa i głodu minie.

piątek, 25 marca 2011

FAZA II - DZIEŃ 9 - (P)

RANEK/WIECZÓR:
Nie za dobry dzień.. Zacznijmy od tego, że już od rana zgubiłam mój codzienny rytm -sniadanie-obiad-kolacja, który stał się moim nawykiem i pozwalał mi na ciągłe zaspokojenie głodu. Niestety praca + zalatwianie miliona spraw na miescie sprawiło ,że o 15 wrocilam do domu wyczerpała i co gorsze wygłodniała. Zachowując jednak zdrowy rozsądek przyrządziłam parę paluszków rybnych w mozzarelli (to jedyne co znalazlam w lodówce..). Koszmar zaczął się godzine pózniej, kiedy to wciaz głodna wziełam sie do robienia deseru (mleko w proszku, zwykle mleko, kakao, zółtko, słodzik). Masę wciągnełam odrazu , dlatego po 5 min wróciłam po dokładkę.. Niestety dalej mi było mało, wiec żeby skonczyc ze słodkosciami zrobilam sobie tacke paluszków rybnych żeby się 'zapchac"... I tak o to siedzę z wydętym brzuchem, zbyt leniwa i najedzona żeby zwlec sie chociażby na spacer. Wiem, ze moglo być gorzej, przynajmniej jadłam produkty dozwolone- a nie sklepowe batoniki, ale i tak mam wyrzuty sumienia.. Deser powinien być deserem- powinnam znać umiar, zjeśc parę łyżeczek, resztę zostawić na jutro, ale nie potrafię..

FAZA II - DZIEN 7/8 - (P)


RANEK/WIECZOR:
Śniadanie - jajecznica na mleku z cebulką + kawa
Obiad - pierś z kurczaka
Podwieczorek- chipsy z szynki w ziołach
Kolacja - serek wiejski + mleko

wtorek, 22 marca 2011

FAZA II - DZIEŃ 6 (P)

RANEK/POPOŁUDNIE
Dziś od rana dom-uczelnia-dom-uczelnia i tak razy 3! Przynajmniej pogoda piękna, wiec aż chce sie wychodzić :) No i myśl , ze kazdy taki spacerek to samo zdrowie i co wazniejsze-gubienie kalorii ! W miedzy czasie parę kaw i szybkie przekaszanie plasterków szynki. Na porządny posiłek znalazlam czas o 17, kiedy to na spokojnie przygotowałam tradycyjnie filety z ryby. Na deser naszła mnie ochota (jak zwykle) na cos zakazanego, naszczescie skonczyło się na przegryzieniu paru płatków owsianych, które zrobiłam w zeszłym tygodniu. Obecnie powinnam siedzieć nad zaległa pracą ale (aż sama siebie nie poznaję!) chyba skuszę się na kolejny spokojny, wieczorny spacer :)

poniedziałek, 21 marca 2011

FAZA II - DZIEŃ 5 - (W)


RANEK / POPOŁUDNIE:
Ostatni dzień z warzywkami. Od jutra pięć dni samych proteinek. Nakupiłam juz spory zapas serow i szynek w ramach sniadań poniewaz ostatnio chyba jadam za duzo jajek. Czasem potrafilam zjesc pare w ciagu dnia, a wiadomo ile Dukan zalecal ich tygodniowo (mowa o żoltkach).. Wszytsko przez to, ze ciagle barkuje mi chleba/ciast, wiec staram sie robic te wszytskie zamienniki- buleczki, omlety, desery (akurat tu tylko zmarnowalam jajka), a do tego jajka w ramach 'dodatkow'- na miekko, na twardo, w sałatce itp. Szkoda ,bo naprawde lubie jajka i to , ze zawsze mozna je spozyc na rozne sposoby- miesa, sery i ryby straszie szybko sie nudza..
Wracajac do dzisiejszego dnia- przed pracą kawa, w przerwie miedzy zajęciami kawa, po przyjsciu do domu kawalek kurczaka z marchewka i kalafiorem. Obecnie- spacer :)

WIECZÓR:
Jogurt i pokrojony ogórek. Szklanka mleka.
Warzywka, do zobaczenia w niedzielę!

niedziela, 20 marca 2011

FAZA II - DZIEN 4 - (W)

RANEK :
Udaje ,że wczorajszego wieczoru nie bylo (co jest trudne, bo nie żyję.. ). Wiem, ze jezeli bede w kolko powtarzac sobie, ze zwalilam, probowac 'uratowac' to dzisiejsza glodowka (glupota), albo wyliczac ile kalorii spozylam, predzej czy pozniej stwierdze,ze nic nie ma sensu i polece do sklepu po słodki zapasik.. Dlatego wstałam (ledwo), ale za to gotowa do dalszej walki i z kawą na dobry poczatek dnia! Niepokoi mnie jedynie to, ze ciagle nie umiem panowac nad silna wolą .Przeciez nie bede mogla omijac imprez lub spotkan do konca zycia :(

POPOŁUDNIE / WIECZÓR:
Jakos dozyłam konca tego dnia.. Za mną resztki z tygodnia czyli odgrzana ryba z warzywami. Potem sałatka z tunczyka, ogorka, pomidora i mozarelli. Uf.. juz prawie nie pamietam, ze wczoraj nazarłam sie jak swinia. Nigdy wiecej!

sobota, 19 marca 2011

FAZA II- DZIEN 3 - (W)


RANEK:
Zauwazylam ze odkąd przeszłam na II faze (dni z warzywami) chce mi się o wiele wiecej jesc. Niewiem czy jest to spowodowane tym, ze dieta powoli staje sie rutyną czy tez wprowadzeniem nowych składników. Dziś na sniadanie ukochana juz bułeczka z mikrofali z serem i warzywami. Obiecalam sobie ze bede ją jadła max.co drugi dzien, ale spowodu wielu jajek na zbyciu zrobilam ja po raz kolejny. Polowa jeszcze czeka na drugie sniadanie lub kolacje, ale przy moim wspomnianym wyzej apetycie niewiem czy doczeka sie wieczoru ;)

POPOŁUDNIE:
Obiad- opanierowane kawalki kurczaka z warzywami.

WIECZOR:
Totalna porazka... Jedna katastrofa pociagala za sobą resztę - po pierwsze zostalam zaproszona na nocne spotkanie z przyjaciolkami. Wyjscie lub wspolne ploty zdarzaja nam sie naprawde rzadko, ale akurat musialo trafic na moj II etap fazy... Stwierdzilam wiec, ze wezme ze soba przekaski zrobione z dozwolonych produktow ale... zgadnijcie co? Tak, oczywiscie wyladowały w koszu. No to po wszystkim.. Najpierw trzymałam sie dzielnie- kawka,woda,kawka,woda... która z czasem zamieniła się na kawka+rum. A po alkoholu zgrzeszyc juz nie trudno- ciasteczko, paluszki i galaretka, a na dokładke wyrzuty sumienia.

piątek, 18 marca 2011

FAZA II - DZIEN 2 - (W)

* RANEK:
Postanowilam zapomniec o moich kulinarnych niewypalach i zaczac na nowo od czegos łatwego- no i proszę, wlasnie delektuje sie buleczka z mikrofali- ktora w koncu przypomina to czym jest a do tego niezle smakuje ;) Do tego pomidor, cebulka , serek i 'wiosenne' sniadanie gotowe :)

* POPOŁUDNIE/ WIECZÓR

Obiad- paluszki rybne z serem i warzywami, a nastepnie kolejna deserowa klapa, ktora w ostatecznosci wyladowała w koszu. Odbilam sobie za to przy kolacji- sałatką jogurtową z ogorkiem, pomidorem i cebulką.

I najwiekszy plus całego dnia- po zimie w koncu ruszyłam mój wielki tyłek i poszłam biegać ! :))

czwartek, 17 marca 2011

FAZA II - DZIEN 1 - (W)

 
* RANEKFaza II rozpoczeta. Moj tryb to 5/5. Dziwnie znów zaczac jesc warzywa. W sumie to tylko 5 dni a juz sie przestawiłam.. Na śniadanie dziś :
- mozarella, łyżka jogurtu naturalnego, cebulka, ogórek i pomidor.
Dziś piekna pogoda, pewnie wieczorem urzadze sobie jakis spacer. Poki co zabieram sie za przegladanie przepisów zeby urozmaicic jakos moją diete. Mam nadzieje znalesc cos ladtwego i pysznego (a w szczegolnosci na deser ;) )

* POPOŁUDNIE /WIECZÓR
Deser owszem był ale chyba nie ma sie czym chwalic ;) Dzis przezyłam totalną kucharską katastrofę! Herbatniki dukanowe moze i miały prawidlowy smak- ale konsystencje i formę juz napewno nie.. I chociaż w połaczeniu z kawowym musem przez pierwsze chwile smakowało całkiem niezle (nie powiem jak wyglądało :/ ), to godzine pózniej zaowocowało bólem brzucha i posmakiem niedopieczonego ciasta. (Wbrew pozorom, dopieczone było). Nie wiem co zrobiłam źle, ale coś na pewno! No nic..mam nadzieje, że jeszcze troche zmarnowanych jajek i mleka a coś zacznie mi wychodzic ;) Szkoda tylko, że straciłam zapał do gotowania, który miałam do tej pory i który skłonił mnie dziś do ogroomych kulinarnych zakupów...
A wracając do smakołyków sprzed deseru- dziś na obiad :
- filet z ryby, jajko sadzone, pomidor, ogórek, świeza cebulka, łyżka jogurtu nat.
Obecnie - ziólka + nadzieja, ze ochydny smak żółtek i słodzika minie niebawem...eh!


* W = Dzień z proteinami i warzywami.
* P = Dzień z samymi proteinami.

środa, 16 marca 2011

FAZA I - DZIEN 5

* RANEK:
Koniec fazy pierwszej zbliza sie wielkimi krokami. Przyznam się , że na początku miałam wątpliwości co do tej diety- teraz czuję się naprawde super. Wiem, że nie ma co wychwalac dnia przed zachodem, ale naprawde myślalam, że źłe samopoczucie, bóle i pokusy bardziej dadzą mi się we znaki. Zaraz zabieram się do ponownego przestudiowania wszystkich informacji dotyczących II etapu- tak dla upewnienia :)
A dziś na (pózne) sniadanko:
- jajko na miękko, jogurt z cebulą, kawa.

* POPOŁUDNIE / WIECZÓR
Obiad :
-filet z ryby w panierce z mąki i jajka z odrobiną otrębów, łyżką jogurtu, cebulką i mozarellą.
Kolacja:
-kawałek sera i mleko

wtorek, 15 marca 2011

FAZA I - DZIEN 4


* RANEK/ POPOŁUDNIE
Dziś dzien ani dobry, ani zły.. smętnie, szaro, buro.. Najchętniej wskoczyłabym pod kołdrę i przespała tydzień.. A tu niestety jeszcze 4 dni pracy zanim sie porządnie wyśpię.. No nic! Póki co na diete nie narzekam, choc w pewnym stopniu pewnie jest ona odpowiedzialna za moje lenistwo i brak energii. Na sniadanie:
-jajecznica z 1 jajka, mleka i cebulki,
A na obiad:
-omlet z łososiem.
Jutro ostatni dzień I fazy. Szybko zleciało, chociaż cholernie tęsknie za warzywami, owocami i chlebem :( Moglabym jeszcze dodać do tej listy wszelkie słodkosci, ale o dziwo moje łakomstwo zostało chyba uspione ;)

* WIECZÓR
- Serek wiejski z jogurtem i cebulą.

poniedziałek, 14 marca 2011

FAZA I - DZIEN 3

* RANEK / POPOŁUDNIE
Dziś niestety jak w każdy poniedziałek, powrót do szarej rzeczywistości : studia-praca-studia-nadrabianie zaległości na następne dni. Niestety przez to wszystko nie wziełam z domu żadnej wody, wiec do 12 byłam jedynie na na szklance ziółek. Po przyjscu szybkie śniadanie:
- omlet (otręby, mleko, jajko i zioła) z łososiem + kawa.
Po czym ruszyłam na kolejny marton uczelniany. Chociaz przeklinałam to całą zime, teraz ciesze się ,że wszędzie chodzę na nogach (15 min od centrum). Czuje sie pełna sił no i taki spacer to zawsze zbawienie dla moich zastanych mięśni :)
Teraz juz na szczescie jestem po wszystkim i delektuje się póznym obiadem:
- 4 paluszki rybne + roztopiona mozzarella
Po drodze kupiłam sporo ryb- mysle nad pomysłem na fileta.. Reszta to rybki w puszkach. Tu niestety odczuwam brak chleba.. Przymierzam się do zrobienia bułeczek lub chleba Dukanowego, (do tej pory robilam tylk proste placuszki i omlety), ale póki co kolekcjonuje skladniki (co nie jest proste w niektorych przypadkach, bo nie mieszkam w Polsce ).

* WIECZÓR
Nie mogąc sięna niczym skupić poszłam podbijać kuchnię ;) Zrobiłam płatki z otrębów i jogurtu. Oczywiscie nie obyło sie bez wpadek (odrobine za duzo jogurtu, przez co strasznie przywarły do folii podczas pieczenia w piekarniku), ale przynajmniej teraz mam zapas na pare kolejnych dni. Na kolacje dziś :
- serek wiejski z dodatkiem jogurtucebulki.

niedziela, 13 marca 2011

FAZA I - DZIEN 2

*RANEK
Dziś niedziela -jedyny dzień w tygodniu, w którym nie musze wstawać o świcie :) Wstałam wiec pełna sił i gotowa do walki. Na śniadanie postanowiłam zrobić placuszek z jajka, jogurtu, otrebów i ziół. Wyszedł naprawde dobry, chociaz suchy- trudno, po moim pierwszym popisie kulinarnym bede sie uczyc na błedach ;) Do tego kawalek łososia i kawka.
Niestety problem ze smakiem i gardłem dalej sie utrzymuje. Mam nadzieje, że to przejsciowe i nie wystąpia inne objawy- czyli bóle brzucha i problemy z nerkami - ich obawiam się najbardziej. Żeby temu zapobiec pije mase wody, mam nadzieje że pomoże.
Chcialabym, żeby ta zmieniła cośw moim życiu, ale nie kosztem zdrowia. Nie podoba mi się też to odwlekanie z jedzeniem owoców- uwielbiam wszelkie cytrusy i już za nimi tesknie :( Póki co, nie odczuwam jednak potrzeby sięgniecia po coś słodkiego. Cieszy mnie to i dziwi zarazem, ponieważ jawnie moge przyznac , że byłam (jestem?) od nich uzależniona. Oby tak dalej!

* POPOŁUDNIE
Dziś na obiad panierowane kawałki kurczaka z mozzarella = pychota :D
Teraz tylko praca nad ksiazkowymi zaleglosciami i woda,woda,woda. Dawniej konczac obiad odrazu myslalam o deserze - a co gorsze, czesto siegalam po niego zaraz 'po'. Teraz nie wyobrazam sobie ze cos jeszcze moglabym w siebie zmiescic. Niewiem czy to zasługa produktów czy też hektolitrów płynów jakie w siebie wlewam (dawniej prawie nie piłam wody miedzy posiłkami) , w kazdym razie czuje sie super :)

* WIECZÓR
2x jogurt z otrebami. Jest dobrze, chociaż niestety miałam chwilowe zwątpienie gdy weszłam do kuchni wypełnionej pięknym zapachem czekoladowego ciasta mojej wspólokatorki. Naszczescie wyszłam z tego cało a raczej z jogurtem jako swoją przekaska :) Boje sie , że nie dam rady opanowac swojej ochoty na rozpływajace sie w ustach batoniki i czekolade :( Wiem, ze istnieje wiele dukanowych zamienników, ale każde wyjscie do sklepu moze byc dla mnie wyzwaniem...

sobota, 12 marca 2011

FAZA I - DZIEŃ 1

* RANEK
Poki co jest dobrze :) Przed pracą wypilam kubek ziółek.
Po przyjściu zjadłam sniadanie :
-kawa bez cukru
-jajecznica (1 jajko, łyzka mleka, łyzka otrębów owsianych, zioła)
Czuje sie naprawdę pełna, jak na osobę ktora przyzwyczajona byla do zjadania 3 kromek chleba na dzień dobry.
Wczoraj zrobilam spore zakupy (miesa, ryby, jogurty naturalne, serki). Poza tymi produktami oraz resztką dżemu, ktorego oczywiscie nie zamierzam tknąc przez najblizsze dni, nie mam w domu nic po co moglabym sięgnąc w chwili zwatpienia, przez co czuje sie pewniej.
Głod miedzy posiłkami zamierzam zwalczac napojami (woda/herbata/kawa) oraz jogurtem naturalnym.
A poki co ide zajac umysl praca nie jedzeniem! :)

* POPOŁUDNIE
Jestem już po obiedzie.
-4 małe paluszki rybne
-mozarella posypana ziołami
-kubek herbaty
Chociaz wciaz nie odczuwam głodu, mysle ze powoli dieta daje mi się we znaki. Mam mało energii, czuje sie śpiąca i przytłoczona, no i ten nieprzyjemny posmak w ustach.. Mam nadzieje, że po 2-3 dniach objawy znikną.

* WIECZOR
Na kolacje:
-makrela
-kubek herbaty

Czuje sie naprawdę niezle. Jedyny 'minus' to natezajacy sie posmak ryby/białka i podrazniona jama ustna. (Mimo ciągłego picia wody/ mycia zębow itp)
Dzis caly dzien spedzilam na czytaniu "za" i "przeciw". Zdaje sobie sprawe na co narazam moj organizm, ale postaram się przejśc diete wg. zasad a zarazem z głową. Nie chce głodować, ani nadużywać jednego z produktów. Postaram się eksperymentować i robić nowe dania. Dziękuje wszystkim którzy prowadzą blogi z przecudnymi przepisami -dzięki Wam posiłki sprawiają mi ogromną przyjemność :)

piątek, 11 marca 2011

DUKAN- START 12 MARZEC 2011 !!

Witam wszystkich!

Przez wiele lat zmagam się z zaburzeniami żywienia. Niektórzy znają mnie może pod nazwą "Zostać Chudą", pod którą prowadziłam bloga przez 6 ostatnich lat. Z ciężkim sercem przyznaje, że była to codzienna walka nastolatki z kompleksami, słabosciami i uzaleznieniem od słodyczy. Nie raz uciekałam się do drastycznych metod i prób zrzucenia zbednych kilogramów.
Jednak przez ostatnie 2 lata dojrzewała we mnie decyzja o tym, ze czas pozostawic przeszłośc za sobą i wraz z dorosłym życiem zostac pewną siebie, pozbawioną kompleksów, nieużalającą się nad sobą kobietą.  Z dnia na dzień akceptowałam siebie coraz bardziej.
Obecnie mam 20 lat, studia o jakich zawsze marzyłam, pracę i cudowne osoby w okół siebie. Dawniej dodałabym "ale nie mam chłopaka bo jestem gruba". Teraz powiem " Żyję dla siebie." Powiecie, ze jeżeli sie akceptuje to po co wracam do odchudzania?  Dlatego, ponieważ postanowiłam zmierzyć sie z problemami z przeszłości raz jeszcze. Z innym nastawieniem, w inny sposob i z innych powodów. Chce być nie tylko atrakcyjniejsza ale przede wszystkim zdrowsza. Chce by ten blog był optymistycznym obrazem mojego zycia. Chce przelać tu swoją dobra energie a zarazem przełamać własne słabosci (szczególnie te do słodczy ;) ) i osiągnąć cel. A jest nim -10 kg .(Waże obecnie 65 kg, mam 168cm ).

Od jutra podejmuje walke z dietą Dukana ( http://www.dukanadieta.pl/ ). Trzymajcie kciuki!

Mam nadzieje, że zabładzi tutaj jakas osoba z którą mogłabym dzielić swoje wzloty (bo mam nadzieje ze nie upadki ;) ), jadłospisy, porady i opinie :)