niedziela, 27 marca 2011

FAZA II - DZIEŃ 11 (W)

RANEK:
Pózna pobudka. Pózne sniadanie.. Dziś warzywa wracają do gry, wiec przyrzadziłam moje ukochane bułeczki z mikrofali z białym serkiem, swieza cebulką i pomidorami. Plus kawa (która jest moim kolejnym nawykiem i którą ostatnio ze względu na serce i celulit staram się ograniczyć).
Nie mam pomysłu na obiad. Ostatnio same piersi z kurczaka przeplatane z filetami z ryby. Nie jestem dobra w przyrządzaniu zup , pozatym tęsknie za makaronem i ryżem. Muszę porządnie rozglądnąc sie za jakąs łatwą i smaczną alternatywą.

POPOŁUDNIE/WIECZÓR:
Obiad-nalesnik na słono, z szynką i warzywami. Potem niestety swietowanie urodzin wspolokatorki = małe grzeszki. Ale nie bylo zle, wiem ze dieta to dieta. Niestety daleko mi do osoby ktora potrafi pol roku wytrwac bez slodyczy a tym bardziej rzucic je z dnia na dzien. Odkąd jestem na dukanie i tak jest o wiele lepiej, dawniej moim zwyczajem byla paczka ciastek lub jakis batonik dziennie.. nie mowiac o czekoladzie. Teraz od miesiaca, nie liczac kawowego likieru alkoholowego nie tknelam nic ze sklepowych slodyczy. Jak juz- to mus kawowy lub kakaowy z 'dukanowskich' produktow. Daze do tego by uwolnic sie od slodkiego uzaleznienia. Ale wszytsko małymi kroczkami. Ciesze się ,ze w tej diecie w razie napadu glodu mogę czyms wybrnac- w najgorszym razie sprobuje zapchac sie serkiem i jajkami lub zrobic dukanowa nutelle. To o wiele lepsze rozwiazanie niz dotychczasowy napad na sklep o 1 w nocy i zjadanie 2 pizzy, a potem płacz i przerywanie diety. Tej diety obiecuje nie spieprzyc tak jak to zrobilam ze swoim ciałem. Musi sie udac! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz