czwartek, 21 kwietnia 2011

DZIEN 41

Wczoraj wieczór (po zjedzeniu 1 loda) mialam wewnetrzna walkę miedzy
"isc do sklepu po cała 2 litrową paczkę lodów i zjeśc ją przed ulubionym serialem" a "słodycze nie moge rządzić moim życiem. idź najedz się tym co masz w lodówce, tylko nie sięgaj po słodkie".
Szczescie w nieszczesciu- wygrało to drugie... 2 parówki i warzywa zrobiły swoje. Rano obudziłam się z ulgą, ze jednak nie poszłam po nic słodkiego. Najgorsze, ze to nie jest poprostu smak na coś, tylko uczucie "muszę to mieć teraz, jużi to w duzych ilościach ,inaczej zwariuje". Ciesze się ,ze poki co napad minął. Dziś jestem znów nastawiona na zdrowe posiłki i - odpukać- nie mysle o zadnym deserze :)

Śniadanie: 1 kromka chrupkiego pieczywa z serkiem ,ogórkiem i pomidorem+ jajecznica +kawa
II Śniadanie: kawa mrożona z cynamonem.

1 komentarz:

  1. Mam tak samo. Coś sobie ubzduram i muszę mieć to tu i teraz. Najczęściej powstrzymuję się jak są domownicy w pobliżu.

    OdpowiedzUsuń