niedziela, 10 kwietnia 2011

DZIEN 30

No i wczoraj była uczta na całego. Pofolgowałam sobie, jedząc ogromne ilosci lodow z platkami polanych czekoladą :// Ale jak tylko ich sprobowalam, nie moglam się powstrzymać. Na szczescie (w nieszczesciu) czipsy,pizza i ciasta zostaly nie tkniete:) Kolejna dobrą strona tego wsyztskiego jest to, ze to byl moj jedyny 'zawalony' dzien w tygodniu, a nie jak do tej pory dwa. Moze z czasem wyeliminuje porazke całkowicie.
A poki co zrobilam sobie poranna sesje ćwiczen i zjadlam kawalek soczystego arbuza, probujac jakos stanac na nogi. Dzis obudziłam sie zmeczona (chociaz spalam 8h), z bolem glowy (wypilam tylko pol kieliszka szampana), wydetym brzuchem i strasznym posmakiem w ustach. Nie oszukujmy sie to nie od alkoholu i imprezy, ale przede wszystkich od tego jaką przejazdzke zaserwowałam wczoraj mojemu zołądkowi. Dopiero teraz moge dostrzec jak zdrowe jedzenie pozytywnie wplywa na moj stan kazdego dnia. Na codzien nie zauwazam, ze od kad jestem na diecie i cwicze o wiele lepiej mi sie wstaje, nie czuje zmeczenia, nie boli mnie kregoslup, moja skora jest strasznie gladka i przede wszystkim mam dobre samopoczucie.


***

Obiad: Jajko sadzone, kawałek kurczaka, surówka, sałata, pomidor.
Deser: Kawa, kawałek arbuza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz