poniedziałek, 4 kwietnia 2011

DZIEN 24

Poczatek tygodnia- po raz kolejny,,, Czas tak szybko leci, szkoda, ze z wagą nie jest podobnie ;) Zostało mi półtora miesiąca do wyjazdu do rodziny oraz 2,5 miesiąca do wyjścia na plaze w stroju kąpielowym.. Póki co moje plany czestszego wychodzenia na zewnątrz legły w gruzach z powodu deszczu.. Oczywiscie cwicze codziennie 30 min w domu, ale chiałabym spalac wiecej kalorii. Szczegolnie ,ze nie mam obecnie pewnej diety. Poporstu jem kiedy chce pod warunkiem, ze zdrowo + stram sie powoli rzucać złe nawyki. Ciesze się, bo zdałam sobie sprawe , ze to wybor i inwestycja na całe zycie a nie jak do tej pory na pare miesiecy po ktorych miałam byc piekna, szczupła i szczesliwa. Jednak wiadomo jak to się zawsze kończyło.. Słodycze to wciaz moj wrog nr jeden, nie zamierzam nic sama kupować bo wiem, ze wsunełabym to w 5 sekund, ale z drugiej strony jestem swiadoma, ze gdybym poszła w odwiedziny odrazu rzuciłabym sie na ciasta. Ale spokojnie, małymi kroczkami.. mam nadzieje,ze za rok zdrowsza i szczuplejsza, będe sie smiała z tych wpisów i obecnych 'problemow'. A wracajac do jedzenia, to dziś:

* przed pracą: kawa, jabłko
* sniadanie: kawa, serek biały, warzywa, zioła, pół kromki chleba razowego (to mój pierwszy chleb od niecałego miesiąca. Miałam juz dosc zakalcowatych dukanowskich bułeczek,no i nie wyrabiałam się juz z kupowaniem jajek wiec zaryzykowałam. Jestem w miejscu gdzie naprawde ciezko zdobyc prawdziwy, zdrowy, ciemny chleb. Teraz doceniam te wsyztskie pyszne polskie wypieki.. Niestety piekarnia tu daleko, a obok mam supermarket gdzie najbogatszy w dobre skladniki odzywcze, ciemny razowy jest oczywiscie jedyny i najdrozszy. Ale co tam! Inwestuje w siebie. No i co najwazniejsze po polowce kromki czułam się pełna)
*obiad: szpinak z kawałekiem fileta z ryby, surówka, łyzka jogurtu naturalnego, plasterek mozzarelli, zioła, herbata.
*deser: jabłko

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz